Stowarzyszeń i związków byłych żołnierzy istnieje w Polsce wiele. Ktoś złośliwy mógłby wiec zapytać, czy potrzebne było stworzenie kolejnej organizacji reprezentującej tych, którzy znaczną część swojego życia związali z armia. Na to pytanie jednoznacznie odpowiada członek prezydium Zarządu Głównego Stowarzyszenia płk w st. spocz. Władysław Zuziak: Związek nie powstał po to, aby zrealizować czyjeś ambicje, ale jest efektem woli środowiska byłych peacekeeperów, chcących mieć organizacje stanowiącą szansę na ponowną integrację rozproszonego po misjach środowiska. A środowisko to stanowią ludzie szczególni, których zdobyte doświadczenia wyróżniają spośród żołnierzy nie noszących nigdy błękitnego hełmu:
– Służba w misji pokojowej niesie ze sobą uczucia, których nie da się porównać z niczym. Uczestnicy misji mają poczucie, ze robią rzecz dobrą, pożyteczną, szlachetną, coś, co jest godne naśladowania- wyjaśnia pełnomocnik ZG Stowarzyszenia ds. redagowania biuletynu „Błękitne Berety” płk w st. spocz, Jan Henryk Bąk. To właśnie dlatego peacekeeperzy potrzebowali odrębnego stowarzyszenia – nie tylko po to, aby odnaleźć się po latach, ale również po to, aby tym wszystkim, którzy o misjach pokojowych wiedzą niewiele, uświadomić ich znaczenie oraz fakt, iż udział Polski w nich jest powodem do dumy dla wszystkich obywateli naszego kraju.
ZINTEGROWAĆ PEACEKEEPERÓW
Główne cele Stowarzyszenia to, zgodnie z jego statutem, m.in.: działanie na rzecz integracji środowiska kombatantów misji pokojowych ONZ oraz stymulowanie ich aktywności w życiu społecznym; wyjaśnianie społeczeństwu znaczenia i roli ONZ oraz innych organizacji międzynarodowych w zapewnieniu pokoju; popularyzowanie, zarówno w kraju jak i zagranicą dotychczasowych osiągnięć i doświadczeń Polski w misjach pokojowych; reprezentowanie i ochrona interesów kombatantów -czlonków Stowarzyszenia wobec władz państwowych, administracji i samorządów oraz działanie na rzecz poprawy warunków socjalnych członków Stowarzyszenia i ich rodzin.- Które z tych zadań jest najważniejsze? – zastanawia się wiceprezes Stowarzyszenia płk w st. spocz. Zbigniew Bednarski. Wszystkie są ze sobą ściśle powiązane, ale naszym podstawowym celem jest chyba jednak integrowanie środowiska, nawiązanie i utrzymywanie kontaktów z byłymi peacekeeperami. Realizacji tego celu służy rozbudowana struktura Stowarzyszenia, na które oprócz mieszczącego się w Warszawie Zarządu Głównego składa się 40 kół terenowych istniejących w tych miejscach Polski, gdzie liczba byłych uczestników misji pokojowych jest największa. Zarówno Zarząd jak i poszczególne koła organizują spotkania, na których
peacekeeperzy wymieniają się doświadczeniami, spotykają się z interesującymi ludźmi spoza środowiska. Oprócz tego organizujemy tez różnego rodzaju festyny, wystawy- jednym słowem tworzymy warunki do nawiązywania kontaktów miedzy naszymi członkami – wyjaśnia płk Bednarski.
Do tej pory Stowarzyszeniu udało się zgromadzić w swoich szeregach ok. 1500 byłych uczestników misji pokojowych, a liczba ta, jak zaznacza płk Zuziak, zwiększa się z każdym kwartałem.
ZACIEKAWIĆ NAJMŁODSZYCH
Drugim ważnym zadaniem jest popularyzacja tematyki związanej z misjami pokojowymi, która, jak z goryczą przyznają członkowie organizacji, przez wiele lat traktowana była po macoszemu. Dlatego dziś członkowie Stowarzyszenia starają się dotrzeć do jak największej liczby osób.- Najpoważniejszym naszym sukcesem jest
to, ze uświadomiliśmy najwyższym władzom, iż takie stowarzyszenie istnieje – mówi płk Bednarski. – To m.in. dzięki nam przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP. MON, rządu Rzeczpospolitej wzięli udział w tegorocznych obchodach Dnia Uczestnika Międzynarodowych Misji Pokojowych.
Ale popularyzacja nie ogranicza się tylko do kontaktów na najwyższym szczeblu. Prawdziwą inwestycją w przyszłość są spotkania z młodzieżą.
Bardzo często jesteśmy zapraszani do gimnazjów i liceów, gdzie nasi członkowie przybliżają młodym Polakom historię polskiego udziału w misjach pokojowych oraz dzielą się doświadczeniami z nich Okazuje się, ze emerytowany oficer może mieć cos ciekawego do opowiedzenia uczniom, zwłaszcza, ze nawet nauczyciele niewiele o tematyce peacekeepingu wiedzą – mówi płk Zuziak.- Na takich spotkaniach panuje zawsze spokój i skupienie, co często
zaskakuje nawet dyrekcje szkoły – dodaje płk Bąk. Kontakty ze Stowarzyszeniem nawiązują również studenci, którzy zwracają się do jego członków z prośbą o pomoc w uzyskiwaniu materiałów do pisanych przez siebie prac licencjackich, magisterskich, a nawet doktorskich. Każda z takich osób może liczyć na pomoc Stowarzyszenia, które wydało nawet specjalną bibliografie prac dotyczących misji pokojowych.
– To dla nas bardzo ważne, że ta tematyka staje się coraz popularniejsza wśród młodych ludzi. To przecież spośród nich rekrutować się będą nasi następcy w pełnieniu tego zaszczytnego obowiązku – podkreśla płk Bąk.
POMÓC ŚRODOWISKU
Ważnym aspektem aktywności Stowarzyszenia są również działania zmierzające do poprawy sytuacji byłych peacekeeperów. Ostatnie lata to starania członków organizacji o nadanie uczestnikom misji pokojowych statusu kombatanta. – Żołnierze biorący udział w misjach pokojowych często muszą działać w warunkach zbliżonych do wojennych, ryzykują zdrowie, a czasem za swoje poświecenie płacą najwyższą cenę. Czy mina wybuchająca w Kosowie powoduje mniej bólu niż te, które wybuchały w czasie II wojny światowej?- pyta retorycznie płk Bąk.
Dlatego też z inicjatywy Stowarzyszenia w kończącym właśnie kadencje parlamencie rozpoczęły się prace nad prawem nadającym peacekeeperom status kombatantów, ale niestety nie zostały sfinalizowane przed końcem kadencji Sejmu. – Teraz wszystko musimy zaczynać od nowa – wzdycha prezes Bednarski. – Ale nie będziemy ustawali w staraniach, zwłaszcza, ze we wszystkich nowo przyjętych do NATO i UE krajach kwestia ta została rozwiązana korzystnie dla peacekeeperów.
Stowarzyszenie stara się również pomagać swoim najbiedniejszym członkom. W tym celu utworzono m.in. specjalny fundusz socjalny, na który wpłacane jest po 50 gr.
od każdej składki członkowskiej. Poza tym Stowarzyszenie utrzymuje kontakt z rodzinami osób, których najbliżsi zostali ciężko ranni albo polegli w czasie pełnienia misji pokojowych.- Czasem takie kontakty są ważniejsze niż pieniądze. Dla ludzi, którzy stracili najbliższą osobę, bardzo ważne są gesty świadczące o pamięci środowiska. Co roku, w dzień Wszystkich Świętych delegacje poszczególnych kół odwiedzają mogiły poległych kolegów. Kiedy potem na grób przychodzi rodzina zmarłego i widzi znicze i kwiaty, wie, ze nie jest sama w swoim bólu – mówi płk Zuziak.
BIEDNIE, ALE AKTYWNIE
Czego należy życzyć członkom Stowarzyszenia na kolejne lata działalności? – Przede wszystkim chcielibyśmy aby o naszej organizacji głośniej było w mediach,
abyśmy mogli dotrzeć do jak największej liczby byłych peacekeeperów- mówi płk Bednarski. Członkiem organizacji zostać jest bowiem łatwo – wystarczy tylko
wyrazić taka wole i złożyć deklaracje członkowską. W organizacji działać mogą również ci, którzy nie pełnili służby w misji pokojowej – nie mogą oni wprawdzie liczyć
na normalne członkostwo, ale nie ma przeszkód, aby uzyskali status członka wspierającego. A na najbardziej zasłużonych czeka tytuł członka honorowego.- Sympatyków
naszej organizacji nie brakuje. Bardzo wiele dobrego zrobili dla naszego Stowarzyszenia dowódca 2 KZ gen. broni Mieczysław Bieniek oraz dowódca Garnizonu
Jarosław ppłk Kazimierz Piotrowicz – mówi płk Zuziak. Drugim poważnym problemem Stowarzyszenia są pieniądze. – Nie prowadzimy własnej działalności gospodarczej, jedynym źródłem naszego dochodu są składki członkowskie, a one ledwo wystarczają na opłacenie kosztów utrzymania lokali, w których urzędują nasze kola
– mówi prezes Bednarski. W zdobyciu pieniędzy dla Stowarzyszenia przeszkadza tez czasem… szlachetność jego członków. – Kiedy udało nam się pozyskać sponsora, postanowiliśmy aby pieniądze, którymi chciał nas wspomóc, przeznaczył na stypendium dla rozpoczynającej studia córki jednego z poległych na misji pokojowej żołnierzy.
Jej pieniądze były bardziej potrzebne – tłumaczy płk Bednarski. Ważne jednak, ze szczupłość środków finansowych nie zniechęca członków Stowarzyszenia
do działania, a wręcz przeciwnie, w kolejnych latach organizacja planuje jeszcze intensywniejszą działalność. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż motto Stowarzyszenia brzmi: „Siła organizacji polega na sile członków i ich aktywności”, A byłym żołnierzom misji pokojowych trudno odmówić chęci przyczyniania się do tego, aby ich organizacja była jak najsilniejsza.
Artur BARTKIEWICZ
Nr 20 (133)