Rozmowa z gen. bryg. w st. spocz. dr Tadeuszem Cepakiem prezesem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.
• W jakim celu postanowili panowie utworzyć organizację skupiającą byłych i obecnych uczestników misji pokojowych?
– Zamiar utworzenia w Polsce takiej organizacji pojawił się przed kilku laty. Nasze starania przyspieszyła decyzja obradującej w Seulu Światowej Federacji Kombatantów, o rozszerzeniu w jej statucie pojęcia „kombatant” na „uczestników operacji pokojowych ONZ oraz innych, podobnych misji, prowadzonych pod auspicjami Narodów Zjednoczonych”.
• Na jak wielu członków możecie liczyć?
– Jesteśmy dość licznym, bo blisko 50-tysięcznym środowiskiem. Łączą nas wspólne przeżycia, z reguły w sytuacjach stresogennych, wiążące się ze służbą w poczuciu zagrożenia życia i zdrowia. Większość misji pełniono w odmiennych od polskich strefach klimatycznych np. w afrykańskich tropikach czy, jak w Kambodży, w azjatyckiej strefie monsunowej. Niestety, ma to swoje wielorakie następstwa. Niektórzy żołnierze wrócili do kraju z różnymi powikłaniami zdrowotnymi, inni dotknięci są nawet trwałym kalectwem. Pamiętać należy też o tych, którzy opuścili nas na zawsze. Chcemy dotrzeć do ich rodzin, zorientować się, w czym można by im pomóc. Integracja rozproszonego po całej Polsce środowiska uczestników misji pokojowych pozwoli poznać nurtujące je problemy, a także, ufam, znaleźć sposoby ich rozwiązywania. Nie wolno nam też zmarnować tego, co zgromadziliśmy, czyli przede wszystkim doświadczeń i umiejętności, które mogą być jeszcze wykorzystane.
• Do stowarzyszenia mogą należeć także żołnierze służby czynnej. Czy dla nich organizacja nic będzie stanowić swoistego związku zawodowego?
– Jesteśmy dalecy od takiego zamiaru. Nie ukrywam, że naszym nadrzędnym celem będzie natomiast integracja środowiska oraz reprezentowanie jego interesów wobec władz państwowych, administracyjnych i samorządowych. Jednak w programie, przyjętym na pierwszym krajowym zjeździe, który odbyt się we wrześniu ubiegłego roku natomiast wyznaczyliśmy sobie też inne zadania – zamierzamy na przykład upowszechniać wiedzę na temat wkładu Polski w umacnianie pokoju i bezpieczeństwa. Chcemy odkrywać nową kartę najnowszej historii polskiego oręża. Gotowi jesteśmy także służyć swoim doświadczeniem kadrze zawodowej i żołnierzom służby zasadniczej, którzy chcieliby pełnić służbę w kontyngentach pokojowych.
• Jaki jest odzew środowiska na powstanie stowarzyszenia?
– Zainteresowanie działalnością naszej organizacji – sądząc po wielu telefonach, po dziesiątkach listów nadsyłanych na adres Zarządu Głównego – jest bardzo duże. Jednak podobnie jak w każdej nowo powstałej organizacji, tak i w naszej podstawową sprawą jest utworzenie szerokiej bazy i sieci kół w terenie. Uczestnicy misji mieszkają w różnych zakątkach kraju, także w tzw. oddalonych garnizonach, więc dotarcie do nich nie jest łatwe. W myśl naszego statutu koło – będące podstawowym ogniwem organizacyjnym – może utworzyć dziewięć osób.
Czy już jakieś koła powstały?
– Do tej pory jest ich dwanaście. Jak na razie najliczniejsze kota funkcjonują przy klubach okręgów wojskowych zPomorskiego w Bydgoszczy, kierowanego przez pik. Franciszka Ostropolskiego oraz we Wrocławiu, gdzie szefem koła jest pik Jerzy Banach. Sądzę, że w bieżącym roku uda się nam stworzyć podstawową strukturę stowarzyszenia. Zorientujemy się w topografii kół w kraju, ustalimy, gdzie będzie ich największe „zagęszczenie”. Jestem pewien, że to rzeczywistość podpowie nam, jak i gdzie utworzyć ogniwa pośrednie oraz co zrobić, by były one efektywne, prężne i społecznie aktywne, a nie stanowiły zbiurokratyzowanych, fasadowych tworów.
– Gdzie będziecie szukać sojuszników dla swojej działalności?
– Zamierzamy nawiązać kontakty z różnymi instytucjami, organizacjami społecznymi i stowarzyszeniami. W Departamencie Społeczno-Wychowawczym MON jest już gotowy projekt porozumienia z Ministerstwem Obrony Narodowej, które – mam nadzieję – niedługo zostanie podpisany. Ponadto liczymy na stałe współdziałanie z resortami spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych i administracji, Urzędem .ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz organizacjami zajmującymi się sprawami obronności i tradycji oręża, takimi jak np. Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP czy Związek Inwalidów Wojennych. Pragniemy też przystąpić do Federacji Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów Sił Zbrojnych RP. W tym celu złożyliśmy już wymagane dokumenty. W obszarze naszych zainteresowań leży także współpraca ze wspomnianą już Światową Federacją Weteranów.
– Czy podobne stowarzyszenia jak wasze istnieją za granicą?
– Oczywiście. I to już od kilku lat. Podejmujemy zresztą próby nawiązania kontaktów z organizacjami istniejącymi w Belgii, Danii, Holandii, Francji, Szwajcarii i Kanadzie. Jesteśmy przekonani, że ich doświadczenia i formy działalności, a zwłaszcza obowiązujące w tych krajach uregulowania prawne, mogą być przydatne do wypracowania naszych propozycji logistycznych dotyczących statusu polskiego kombatanta misji pokojowych.
Rozmawiał Adam Stasiński
Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ Zarząd Główny, ul. Stefana Banacha 2, 02-097 Warszawa tel. (0-22) 682 45 70, (dyżury w czwartki w godz. 10.00-14.00)